Z Wielkanocą kojarzą nam się zazwyczaj dwa wydarzenia, skrajne w swej wymowie, dwa skrajne nastroje, dwa przeciwstawne odczucia. Te dwie skrajności najlepiej też opisują istotę chrześcijaństwa.
Wielki Piątek i Wielka Niedziela.
Wielki Piątek – smutek, refleksja, wyciszenie, porażka, śmierć.
Wielka Niedziela – radość, świętowanie, zwycięstwo, zmartwychwstanie.
I tak powinno być. Jednak to, że mamy prawidłowe uczucia związane z jakimiś wydarzeniami nie znaczy jeszcze, że dobrze je rozumiemy i że mają nas właściwy, zamierzony przez Boga wpływ.
Refleksja Wielkiego Piątku często prowadzi nas do Jezusa jako ofiary ludzkiego okrucieństwa, nienawiści i religijnego fanatyzmu. Myślimy „czy naprawdę tak musiało się stać?”, „czy Piłat nie mógł Go jednak uniewinnić?”, „czy ON sam wreszcie nie mógł się bronić trochę aktywniej?” i tak dalej, i tak dalej. Nasze ludzkie poczucie sprawiedliwości bardzo cierpi i uważamy wydarzenia Wielkiego Piątku za największą niesprawiedliwość w historii.
Spójrzmy jednak na to inaczej. To była największa sprawiedliwość w historii. Tego dnia osądzone zostały twoje grzechy. Wszyscy zgrzeszyli, a zapłatą za grzech jest śmierć. I w tamten piątek to właśnie się stało – śmierć stała się zapłatą za twój grzech. I tak została wypełniona sprawiedliwość.
Trzeciego dnia jednak – Jezus z Nazaretu zmartwychwstał. To oczywisty powód do radości. Cieszymy się na myśl o tym głównie dlatego, że widzimy, jak wszystkim swoim oprawcom utarł nosa, jak wszyscy ci, którzy go męczyli, torturowali i ukrzyżowali – ostatecznie przegrali. Musimy jednak pamiętać, że to nie o nich tu chodziło. Jezus przebaczył im zanim jeszcze umarł. Więc o nie takie zwycięstwo tutaj chodzi, nie na tym polu walki.
Zmartwychwstając Jezus udowodnił, że śmierć nie ma już władzy nam nim, a skoro nad nim to też nad tobą. Bo we wszystkim, co robił chodziło o ciebie – w śmierci, bo umarł za twoje grzechy nie mając żadnego własnego, - i w zmartwychwstaniu, bo wstał z grobu, żeby pokazać, że śmierć nad tobą nie ma już władzy.
To oznacza dla nas nowe życie. Bo jeśli świadomie przeżywamy to, co się wtedy stało – jesteśmy całkowicie pewni, że rachunek za nasze winy został zapłacony, skutecznie i raz na zawsze, ale też – że nasze życie odtąd nie podlega prawu śmierci.
A taka pewność naprawdę zmienia wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz