Modlitwa to po prostu pozostawanie on-line. To narzędzie komunikacji z Bogiem, bez której z kolei nie ma rozwoju relacji, wzajemnego osobistego poznawania się. Biblia jako objawione Słowo Boże i źródło objawienia dla nas na temat Jego Samego, świata i nas jako ludzi – to podstawa. Jednak bez osobistego kontaktu z Nim Samym nie możemy powiedzieć, że naprawdę znamy go osobiście.
Ze wszystkich rodzajów modlitwy – jeżeli którykolwiek moglibyśmy uznać za najważniejszy – zwraca uwagę uwielbienie. Jest to jednocześnie ten rodzaj modlitwy, który dla wielu ludzi pozostaje kompletnie niezrozumiały. Często też fałszywie jest utożsamiany ze śpiewaniem piosenek i muzyką. Dlaczego zatem jest to tak istotne i o co w tym chodzi?
Uwielbienie skupia się całkowicie na Bogu – kim jest, jaki jest, co zrobił, co może zrobić i co obiecał, że zrobi lub będzie robił dla nas. Cały czas wszystko jednak „kręci” się wokół Niego. Dlaczego? Po co? Czy to oznacza, że nie jest zainteresowany naszymi sprawami? Nie chce słyszeć, co przeżywamy, albo czego potrzebujemy? Czy może wreszcie – jest tylko zadufanym w sobie, próżnym, bezwzględnym władcą, który jak powietrza potrzebuje, kiedy Jego stworzenie płaszczy się przed Nim i mówi Mu, jaki jest wspaniały?
Masz prawo tak myśleć, jeśli Go jeszcze nie znasz. Jeżeli jednak jest On Twoim Ojcem to naturalne jest, że jest w Tobie pewność i przekonanie, że wszystko, czym jesteś i co posiadasz jest związane z Jego wolą i łaską. Wszystko, co powinieneś robić jest z kolei związane z Jego prowadzeniem i objawieniem powołania, jakie dla Ciebie przeznaczył.
Każdy człowiek jest tak stworzony, że swoim życiem odzwierciedla swojego boga. Albo tego Jedynego Prawdziwego Jestem Który Jestem, albo tego, którego sam sobie uczynił , dla którego żyje i którego naprawdę szanuje, lub którego się boi – pieniądze, gadżety, karierę, sukces, albo innego człowieka – żonę, męża, szefa, kolegę, przyjaciółkę, papieża, pastora itd… Jeżeli jednak twoim bogiem jest Ten, który cię naprawdę uczynił – ważne jest, abyś wiedział – i ciągle w sobie tą świadomość odnawiał – kim On jest, jaki jest, co zrobił, co obiecał i tak dalej. Jeżeli nie będziesz tego robić – świat już się o ciebie zatroszczy i wbije ci do głowy różne kłamstwa i bzdury na Jego temat. I nie będzie się „szczypał” – zrobi to nawet rękami czy ustami księdza, pastora, papieża, czy twojego współmałżonka albo rodzica, jeśli będzie musiał. Jeżeli ty sam nie będziesz spędzał czasu na mówieniu Bogu, kim On jest, jeżeli to nie z twoich ust wyjdzie Prawda o Nim – o Jego wszechmocy, dobroci, miłości, doskonałości, miłosierdziu, łasce, przebaczeniu, odkupieniu, zaopatrzeniu, uzdrowieniu, bogactwie, pocieszeniu – to nie będziesz tym żył. Kiedy jednak zaczniesz to wypowiadać – zobaczysz ze zdumieniem, że twoje życie jakoś tak automatycznie zacznie być pełne Jego działania. Dostrzeżesz, że po spotkaniu z Nim, kiedy wszystko, co mówiłeś, było ogłaszaniem Jego cech i dzieł – automatycznie jesteś inny, jakoś tak niepostrzeżenie twoje problemy przestają być trudnościami – stają się wyzwaniami, twoje ubóstwo staje się przedsionkiem bogactwa, twoja choroba – miejscem objawienia jego uzdrowienia i świadectwem Jego Potężnej Mocy i tak dalej… Wszystko po prostu wygląda inaczej, życie staje się inne, perspektywa wieczności realna, nie ma nic niemożliwego – no i masz wreszcie wrażenie, że zajmujesz się czymś naprawdę ważnym.
A to dopiero początek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz