Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe.

2 Kor. 5:17

sobota, 13 grudnia 2008

Tu nie chodzi o ciebie...

Mój grzech – moje przebaczenie.

Moje potępienie – moje zbawienie.

Moja niedoskonałość – moja świętość.

Mój smutek - moja radość.

Moja rozpacz – moja nadzieja.

Moja nędza – moje bogactwo.

Moja bieda – moja obfitość.

Moja choroba – moje zdrowie.

Moja ciemność – moja światłość.

JA, MNIE, MOJE, O MNIE, DLA MNIE, PRZEZE MNIE, WE MNIE, BEZE MNIE, ZE MNĄ, JA, JA, JA...

Wielu kaznodziejów, wierzących chrześcijan, może nawet Ty sam, mówiłeś komuś o Bogu, że posłał Jezusa dla zbawienia ludzi i tak dalej i tak dalej... Zwiastowałeś mu dobrą nowinę o Królestwie. Mówiłeś, że Bóg chce stać się dla tego kogoś Ojcem i dlatego posłał Jezusa, aby go WYZWOLIŁ. Składałeś zapewne świadectwa, że doświadczyłeś tej wolności, że On zmienił Twoje życie. Czy na pewno? A powiedziałeś mu o jaki rodzaj wyzwolenia chodzi? Że niby o wyzwolenie od grzechu, potępienia, smutku, bezsensu, biedy i choroby? Tak, to pewnie jest prawda. Ale tylko częściowa i bardzo niedoskonała.

Dlaczego?

Bo tu nie chodzi o Ciebie.

Tu nie chodzi tylko , żebyś zastąpił grzech przebaczeniem, chorobę zdrowiem, a biedę obfitością. Tu chodzi o to, żebyś był wolny. Od czego? Od kogo? OD CIEBIE SAMEGO!

Tu chodzi o to, żebyś po prostu stał się wolny od wszystkich swoich problemów, zmartwień, frustracji, niepewności, nieśmiałości, troski o swój wizerunek (że może ucierpieć), troski o swoje mienie (że możesz je stracić). A to oznacza, że musisz wreszcie dokonać zmiany na tronie swojego życia. Czy wiesz, że możesz mieć przebaczenie, radość, bogactwo, zdrowie – i nadal być skoncentrowanym na samym sobie?! Gdyby tak miało pozostać – to byłoby największe marnotrawstwo w dziejach świata i najpotężniejsze nieporozumienie. Bogu nigdy nie chodziło, żeby tylko zastąpić Twój grzech przebaczeniem, Twoją chorobę zdrowiem, a ubóstwo bogactwem. To by oznaczało, że Ci się poprawiło, ale nie - że coś naprawdę się zmieniło. To nie oznaczałoby takiej zmiany jakościowej, dla której warto było by posyłać swojego Jedynego Syna na zesłanie, samotność, hańbę, ból, cierpienie i w końcu - straszliwą śmierć. Owszem – On chce zbawienia, świętości, bogactwa i zdrowia dla Ciebie i wszystkich, którzy są wokół ciebie, ale nie po to, żebyś to miał, cieszył się tym i uważał, aby tego nie stracić. On chce, abyś tego używał, aby zmieniać świat, wywierać na niego realny wpływ. On chce, żebyś wypełniał Jego misję tu na ziemi, żebyś widział potrzeby tych, którzy sami sobie pomóc nie mogą, żebyś miał miłość do tego świata i ludzi, którzy na nim są, żebyś położył życie swoje za bliźnich swoich.

A to będzie możliwe tylko wtedy, kiedy na tronie nie będziesz już Ty, tylko On. Dla ludzi, których los tak Cię przejmuje i dla których chciałbyś tak wiele zrobić, lepiej będzie, kiedy będziesz im służył bardziej ze względu na Niego niż ze względu na siebie - w oparciu o Twoje poczucie sprawiedliwości i Twoje zrozumienie miłości. Służąc sobie, swoim ideałom, pomysłom i celom – jedynie podpompujesz swoje EGO nie robiąc właściwie nic ZNACZĄCEGO. Odpuść sobie siebie, wyluzuj się i daj się poprowadzić JEMU. To będzie podstawa dla prawdziwych Owoców w Twoim życiu.

Brak komentarzy: